Pod koniec czerwca spotkałam się online z Krzysztofem Orleańskim, który od 1982 roku mieszka w Norwegii, a swoje życie koncentruje na pracy na uczelni technicznej NTHU i na aktywnym udziale w życiu Polonii mieszkającej w Trondheim. Pełna humoru rozmowa, ukazuje wizjonerskie podejście do życia mojego Rozmówcy, który realizuje się aktywnie zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i życiowej.
M.C.: Ile artysty jest w inżynierze?
K.O.: Zajmuję się nowoczesnymi metodami wizualizacji, kiedyś w wersji 3D , dzisiaj- w formie wirtualnej rzeczywistości.Tworzę symulacje artystyczne, współpracuję z wieloma artystami, zajmuję się akustyką , wszystkim tym, co możemy zdefiniować jako immersja.
Moja praca pozwala ludziom na lepszy odbiór dźwięków, obrazów w trakcie chociażby koncertów online, które w czasach covid są bardzo popularne. Dzięki temu zbliżamy się do miejsca, w którym dane wydarzenie 4( koncert, film) było zrobione.
M.C.: Co Pana zaskakuje w Norwegii po 30 latach pobytu ?
K.O.: Zawsze krajobrazy. Niezależnie od tego, że bywam w tych samych miejscach z różnymi grupami ludzi, potrafię zachwycić się na nowo.
Jesteśmy grupą ludzi, którzy z różnych powodów mają dwie ojczyzny.
M.C.: Czy to możliwe, żebyśmy mogli tak funkcjonować?
K.O.: Jak najbardziej. Szczególnie jeśli jak ja, ma się rodzinę w Polsce, znajomych, zobowiązania zawodowe. Trzeba dbać o swoją tożsamość, dbać o swoją polskość i nie wypierać się jej. Pomimo tego, że mieszkamy w Norwegii musimy dbać o swoje tradycje i język. Nie należy się tego wstydzić. Ważne, by uczyć swoje dzieci języka polskiego, ważne też jest, by sammen uczyć się języka norweskiego.
M.C.: Proszę opowiedzieć o swojej działalności na rzecz Polonii.
K.O.: Przed pandemią w Trondheim życie Polonii wyglądało inaczej niż teraz. Prowadzę grupę Polonia w Trondheim i Szkołę Kultury Polskiej.
Głównym celem tych przedsięwzięć była integracja Polaków. Dzięki mojej pracy na uczelni, udostępnialiśmy bezpłatnie salę i była możliwość spotkań, prowadzenia darmowych lekcji języka norweskiego. Jest to bardzo ważne, ponieważ nauka w norweskim przedszkolu, czy szkole, która zakłada również naukę j.polskiego, jest nie wystarczająca.
Covid pokrzyżował nam plany i działalność musieliśmy zawiesić, ale z pewnością wrócimy do inicjatywy. Mam wsparcie nauczycieli, oraz rodziców.
Niedawno zakończyliśmy bezpłatne kursy B1 i B2.
To co jednoczyło nas jako Polonię w Trondheim, to organizowane dwa roku do roku pikniki, które cieszyły się dużą popularnością. Ludzie mają ogromną potrzebę spotkań, wymiany doświadczeń.
Czas covid pokazał siłę Polaków i zaczęliśmy być zauważani, nasze prawa zaczęły być respektowane.
Dzieje się to bardzo powoli, podobnie jak walka ze stereotypami na nasz temat.
Polacy są świetnymi pracownikami, są dokładni, pilni, płacą wysokie podatki i jest to bezsprzeczne, jednak nasze potrzeby, w porównaniu z innymi nacjami napływowymi, są spychane na dalszy plan.
M.C.: Co według Pana jest największym wyzwaniem dla nowicjusza przyjeżdżającego do Norwegii?
K.O.: Ważne jest określenie celu i przyczyny przyjazdu. Jeżeli są to argumenty finansowe, bez problemu znajdzie pracę , na początek jakąkolwiek. Jeżeli myśli się o stałym osiedleniu, powinien już w Polsce dosyć solidnie zabezpieczyć kontrakt na pracę i mieszkanie. Norwegia potrzebuje wykwalifikowanych pracowników. Należy pozbyć się kompleksów, składać podania o pracę, uwierzyć w siebie, nie zrażać się.
Praca jest najważniejsza.
Rozmawiała Marta Czajkowska.