GłównaSprawy urzędowe«Liczą się fakty, a nie opinie» rozmowa z Krzysztofem Kornackim.
,

«Liczą się fakty, a nie opinie» rozmowa z Krzysztofem Kornackim.

Liczą się fakty, a nie opinie- to myśl przewodnia mojej rozmowy z Krzysztofem Kornackim, z Alesund, zamieszkującym Norwegię od 12 lat ,głównym mężem zaufania w norweskich związkach zawodowych  i działaczem społecznym przy wspólnocie. Rozmowa ze świetnym obserwatorem rzeczywistości, człowiekiem wrażliwym na ludzką krzywdę, uświadamia, czym jest potencjał drzemiący w każdym z nas i jak można przenosić góry.

M.C.: Czy Norwegia jest dobrym miejscem do życia?

K.K.: Stabilizacja prawa, które stoi w Norwegii za nami, daje inne, niż w Polsce możliwości i sami możemy decydować co będziemy robić z życiem i wolnym czasem. Piastuję idei 3x 8, czyli  8 godzin śpimy, 8 pracujemy, a 8 mamy wolnego.  Z której ósemki pożyczamy to nasz wybór. Równowaga w tym co robimy daje spore możliwości.

M.C.: Kim w Norwegii jest mąż zaufania?

K.K.: To osoba, która reprezentuje pracowników w danym zakładzie pracy, lider lokalnych  związków zawodowych, wybieranych spośród wszystkich pracownikow. Jestem liderem klubu związków zawodowych w firmie bemaningowej. Jego rola jest dość prosta, ma być pomostem między pracownikiem, a pracodawcą, pomagać w dialogu zarówno pośrednim jak i bezpośrednim. Uzyskanie stanowiska głównego męża zaufania to jednak długa droga od momentu zapisania sie do związków, poprzez czas kiedy zacznie działać i pokazywać się na spotkaniach, do momentu wyboru do lokalnego zakładowego zarządu, a następnie kraju.

To funkcja dla ludzi wrażliwych na potrzeby innych, przy jednoczesnym  respektowaniu obowiązującego prawa.

Jednocześnie to działalność strukturalna, jednak zasady na każdym poziomie są podobne, dlatego w każdej firmie, gdzie są związki zawodowe , pracownicy mają swojego lokalnego przedstawiciela, którzy czasami korzystają z mojego wsparcia. To co jest bardzo ważne przy respektowaniu prawa pracowniczego to natychmiastowość. Odwlekanie spraw, niedomówień, niejasności, między pracownikiem, a pracodawcą nie służy żadnej ze stron. W moich kompetencjach leży również negocjowanie praw pracowniczych.  Reprezentuję, wspieram, negocjuję, inne, niż zapisane regulacje w prawie norweskim. Związki zawodowe są potrzebne ,by ludzie się zrzeszali i współtworzyli miejsce i warunki pracy.

https://www.arbeidstilsynet.no/pl/knowyourrights-PL/

Sukcesem jest to,że udało nam się przetłumaczyć FOB na język polski związaną z taryfą budowlaną. Pracujemy nad utworzeniem kodu QR, który umożliwiłby stały dostęp do praw pracowniczych dla tej grupy zawodowej.

http://www.fellesforbundet.no/

https://www.fellesforbundet.no/globalassets/lonn-og-tariffsaker/tariffavtaler/overenskomster-2020-2022/fellesoverenskomsten-byggfag-polsk-oversettelse-2020-2022.pdf

M.C.: Pomimo tak odpowiedzialnej funkcji, znajduje Pan również czas na inną dzialalność?

K.K.: Mój czas prywatny poświęcam na rzecz Wspólnoty Modlitewnej Stella Maris, działającej przy kościele w Alesund. Naszym celem do czasu pandemii, było organizowanie czasu wolnego parafianom.  Spotykaliśmy sie przy okazji rekolekcji, kursów, spotkań, szkoleń. Grupą docelową było 20 osób, natomiast po roku czasu, gdy zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie i dzielić się raz w miesiącu obiadem po mszy, zebraliśmy grupę 70-80 osób. W ten pomysł zaangażowali się wszyscy, to była wspólna idea, współpracowaliśmy. Podobnie było, gdy padł pomysł zagospodarowania ogrodu wokół kościoła.  Takie inicjatywy pokazują, że wspólnota żyje, że jest potrzebna. Zauroczyło mnie to.

M.C.: Czas pandemii zweryfikował wiele planów, celów. Chcecie powrócić do aktywności sprzed pandemii, ale ma Pan pomysł, który szczególnie zasługuje na wzmiankę.

K.K.: Zgadza się. Uważam, że w pomaganiu ludziom potrzebny jest impuls i potrzeba serca. Czasami przeszkadza w tym brak miejsca, finansów, zakazy niezależne od nas. Ale dla osób, które chcą coś robić ,one nie istnieją. Teraz moim celem jest wsparcie Domu Samotnej Matki w Łodzi. Jest to złożony problem, który obserwuję.  Niż demograficzny, brak edukacji i wsparcia rodziny w kryzysie, a szczególnie dzieci, to wyzwanie dla władz lokalnych w Polsce, które bez systemowych rozwiązań muszą liczyć się z tym, że młodzi ludzie mogą i będą wyjeżdżać z ich miast. Chciałbym zaangażować Polonię w Norwegii w ten projekt. Chodzi o realną i skonkretyzowaną pomoc dla kobiet z dziećmi, które wraz z prowadzącymi ośrodek siostrami zakonnymi ,borykają sie na codzień z brakami budżetowymi na podstawowe środki czystości, żywność, materiały edukacyjne.Listę tych rzeczy otrzymuję co miesiąc, każdy chętny może wybrać formę pomocy-pieniężną, rzeczową.Osoby zainteresowane wsparciem proszę o kontakt .

M.C.:Czego można Panu życzyć?

K:K.: Spotkania dobrych ludzi na swojej drodze, którzy się napędzają.Powinniśmy się wspierać.

Rozmawiała Marta Czajkowska