Skoro i tak musisz myć ręce przez nużące pół minuty, pomedytuj.
Oto instrukcje:
Czeka mnie kontakt z wodą, cudowną substancją, która inspirowała mędrców, takich jak Laozi i Leonardo da Vinci, i dzięki której możliwe jest życie. Swobodnie odklejam uwagę od codziennych spraw, przez pół minuty nie będę rozwiązywać żadnych problemów. Będę odczuwać wodę.
Dotykam kurka przy zlewie i czuję jego twardość. Czuję opór, jaki stawia moim palcom. Widzę, jak strumień wody pojawia się w polu mojego widzenia. Słyszę jej szum. Czuje miękkość w czasie delikatnego masażu dłoni, gdy je namydlam. Wkładam dłonie w strumień wody. Czuję jej dotyk, twardy lub miękki. I pozwalam na to, żeby to doznanie rozlało się na całe dłonie. Podążam uwagą za odczuciem twardości lub miękkości w głąb ciała, przez ręce do tułowia i dalej w dół ciała, aż do stóp.
Czuje ciepło lub zimno wody. Pozwalam mu się rozlać swobodnie w dłoniach. A teraz podążam uwagą za ciepłem lub zimnem od dłoni w głąb ciała.
Czuję ciężar ciała i delikatne oddziaływanie grawitacji na jego bryłę, gdy zakręcam kurek i sięgam po ręcznik lub zbliżam dłonie do suszarki. Czuję, jak w czasie suszenia lub wycierania dłoni powoli znika z nich wilgotność i pojawia się suchość, charakterystyka pierwiastka wody.
Uwalniam napięcie z ciała, pozwalam mu swobodnie wyparować. Jeszcze raz czuję bryłę całego ciała i delikatne oddziaływanie grawitacji. Słyszę dźwięki otoczenia. Pozwalam im swobodnie wpływać w pole uwagi.
Patrzę w lustro. Delikatnie się uśmiecham. Wracam do świata codziennych działań, bezpieczna i rozluźniona. Nie muszę się zastanawiać nad tym, że medytacja uspokaja i poprawia jasność myślenia. Ani nad tym, że rozwija korę czołową, obniża ciśnienie krwi i wzmacnia układ immunologiczny. Wystarczy mi, że zbadali o to naukowcy.