Rozmawiam ze współtwórczynią polsko-norweskiego stowarzyszenia Razem=Sammen z siedzibą w Kristiansand. Przed Wami rozmowa z Sylwią Balawender, osobą ciepłą, wyrozumiałą, szybującą na skrzydłach kreatywności, w które wieje wiatr wprost od równie wizjonerskich ludzi ją otaczających. Sylwia przepełniona jest optymizmem, wiarą w innych, ale jednocześnie twardo stąpa po ziemi, a w tworzeniu organizacji dąży do celu wykorzystując swoje bogate doświadczenie w pracy z ludźmi z Polski. Weryfikuje je i przenosi na realia norweskie. W rozmowie zwraca uwagę na ponadczasowe wartości i etykę oraz transparentność działań, które według niej są podstawą do działań z ludźmi.
M.C: Poznajemy się w specyficznym momencie, kiedy świat stanął do góry nogami, więc nie sposób nie zapytać o nastroje panujące w czasie pandemii wśród Polaków w Kristiansand.
S.B.: Ludzie odczuwają mieszane emocje, myślę, że tak jak wszędzie. Nie pomaga rozłąka z najbliższymi, ograniczenia związane z pracą i lockdownem, działania naszej organizacji również musieliśmy zweryfikować.
M.C: Opowiedz proszę jak się zaczęła przygoda z tworzeniem tak zgranego zespołu ludzi pod płaszczykiem organizacji.
S.B.: Nasza organizacja zaczęła się rozwijać nieformalnie od 2017, kiedy to spontanicznie, razem z dwiema innymi mamami założyłyśmy Klub dla polskich mam w Kristiansand, żeby się integrować i wspierać. Szybko się okazało, że formuła klubu dla mam jest niewystarczająca, że jest wiele osób, które chciały do nas dołączyć i razem z nami coś robić dla Polaków mieszkających w Kristiansand. Jako stowarzyszenie zarejestrowaliśmy się w 2019 roku, więc przez pierwsze dwa lata działaliśmy nieformalnie. Przez ten czas zorganizowaliśmy wiele warsztatów i wydarzeń dla polskich rodzin z naszego miasta. W chwili, w której się zarejestrowaliśmy otworzyły się przed nami całkiem nowe możliwości finansowania naszych działań, bo chcę podkreślić, że przez cały ten czas działaliśmy zupełnie bez żadnych środków z zewnątrz.
Najważniejsze dla nas było, aby po pierwsze dobrze się bawić, a po drugie tworzyć przestrzeń, w której wszyscy będą się dobrze czuli i realizowali w jakimś stopniu swoje pasje. Nikt nikogo z niczego nie rozliczał, nikt nikomu nic nie narzucał – umówiliśmy się, że robimy tyle działań, ile mamy możliwości. Zaoszczędziło to nam dużo stresu, a pozwoliło tak naprawdę zbudować fajny zespół ludzi, którym po prostu zależy na sobie i na wspólnocie.
W 2020 roku włączyliśmy się w Forum Współpracy i Dialogu, które skupia polskie organizacje i społeczników z całej Norwegii. Idea Forum wykiełkowała z projektu Polski Dialog prowadzonego przez Stiftelsen Mangfold i Arbeidslivet z Oslo.
Tu znowu dobrą duszą jest Zoja Ghimire, która dotarła do przedstawicieli organizacji, grup, społeczności i sprawiła, że zaczęliśmy się spotykać, poznawać norweskie organizacje, ale przede wszystkim siebie nawzajem.
Forum odegrało niesamowicie ważną rolę podczas epidemii, ponieważ, kiedy okazało się, że norweskie władze nie bardzo radzą sobie z dotarciem z informacją do Polaków, to właśnie członkowie Forum okazali się łącznikami pomiędzy norweskimi instytucjami a polską społecznością.
M.C.: Co jest Waszym flagowym projektem?
S.B: W tej chwili naszym kluczowym projektem, który pochłania bardzo dużo czasu i energii jest gazeta, którą prowadzimy razem z Kasią Karp. Gazeta nazywa się Razem Kristiansand i piszemy w niej o naszym mieście, o lokalnej polityce, kulturze, ludziach, którzy tu mieszkają i nas inspirują. Kasia jest-profesjonalną dziennikarką i pomysł na gazetę wykiełkował w jej głowie w styczniu tego roku. Gazeta ukazała się online już 15 lutego i – muszę to podkreślić – nie powstałaby gdyby nie członkowie stowarzyszenia, którzy napisali pierwsze artykuły i mocno nas wspierali w jej tworzeniu.
Tematyka jest różna, ale niezmiernie jest dla nas ważne by była to gazeta lokalna i treści, które tworzymy budowały a nie dzieliły. Mamy sporą świadomość w doborze artykułów.
Kolejnym naszym projektem, nad którym pracujemy, jest projekt „Kobiety dla kobiet”, ograniczeniem jednak jest pandemia, kiedy nie możemy realizować założeń i spotykać się w takiej formie, jaka była zaplanowana. No i oczywiście nasz projekt Sterkere sammen – czyli spotkania integracyjne dla polskich rodzin.
M.C. : Czy trudno być liderką?
S.B. : Bardziej niż liderką, wolę być animatorką społeczną. Definicja tej funkcji to wszystko z czym się identyfikuję i dzięki temu mogę wspierać, budować, być motorem działań. Animator społeczny to ktoś, kto ożywia, pobudza do działania. Kiedy trzeba jest liderem, ale zajmuje się głównie wspieraniem tego, by ludzie realizowali swoje pomysły i projekty. Dlatego jak mówię robimy tyle, ile chcemy i możemy.
Udało nam się w stowarzyszeniu zebrać grupę, która chce to robić i wierzy, że jest to ważne dla naszej społeczności.
«Każdy powinien móc się realizować w takim zakresie, w jakim ma ochotę i tak jak czuje.»
M.C. W jakiej fazie jest teraz Razem=Sammen?
S.B. :Otrzymujemy pozytywny odzew dla naszych działań, daje nam to potężnego kopa do pracy. To etap bardzo stabilny, kiedy warto się identyfikować ze stowarzyszeniem, ponieważ jesteśmy bardzo integralną częścią naszej społeczności. Ciągle jednak szukamy sposobów, żeby ludzi zwerbować i by byli płatnymi członkami stowarzyszenia, dlatego, że organizacje pozarządowe działają w Norwegii na zupełnie innych zasadach niż w Polsce. Na przykład finansowanie takich organizacji przez gminę czy fundacje uzależnione jest od ilości płatnych członków
M.C. : Czy organizacja sama sobie może być sterem i okrętem?
S.B. : Absolutnie nie. Siła ludzi polega na tym, że robią coś razem. Ważne jest, by pozyskiwać partnerów, by działać na zasobach ludzkich. Jeżeli robisz coś z ludźmi, dla innych ludzi, to jest szansa, że znajdzie się ktoś, kto to wesprze.
Jesteśmy niezależnym stowarzyszeniem, ale nasze działania pokazują, że inni chcą z nami pracować. Na dzień dzisiejszy naszymi partnerami są Kristiansand Kommune, FiDA, Bateriet, czy wspomniane Rom Agder, które udostępniają lokale pod działalność stowarzyszenia i gazety,. Po raz pierwszy otrzymaliśmy dotację z IMDI.
M.C.: Czy budowanie lokalnej społeczności to namiastka tego, co zostawiliśmy przez imigrację, emigrację?
S.B.: Trochę tak. W czasach globalizacji, kiedy wydawało nam się, że należymy do świata, że możemy być wszędzie i wszystko robić, zaczęliśmy się odrywać od korzeni, tradycji. To pułapka. Spotykamy się z ludźmi z różnych miejsc, z różnym doświadczeniem, wykształceniem, którzy wbrew pozorom potrzebują miejsca, z którym będą się identyfikować.
M.C.: Gdybym zapytała Cię, co jest ważne przy tworzeniu organizacji w Norwegii, co by to było?
S.B.: Ważne jest, by odpowiadać na potrzeby danej społeczności i ta reguła działa tak naprawdę wszędzie, nie tylko w Norwegii. Ważne jest, by skupiać się przy tym, co nas łączy – niezależnie od tego czy jest to szydełkowanie czy problem w znalezieniu pracy. Razem możemy się wspierać i inspirować. Jeśli spojrzymy na społeczność jako źródło rożnych kompetencji, doświadczeń, jako zasób z którego możemy czerpać, aby się wzmacniać, odkryjemy jak potężna siła drzemie we wspólnocie. Jeśli ja coś umiem, ty coś możesz dać, ktoś inny coś doda, to okazuje się, że razem możemy coś wspólnie zrobić. To niesamowite jak bardzo możemy być Razem, jeśli tego chcemy i mamy możliwość.
Stowarzyszenie Razem=Sammen nie powstałoby, gdyby nie ludzie, którzy zebrali się wokół idei polskiej lokalnej społeczności i swoim entuzjazmem, radością, życzliwością, ale i pracą doprowadzili do tego, że działamy. I nie przestajemy.
Rozmawiała Marta Czajkowska
Dodaj komentarz