Czy jesteśmy permanentnie ignorowani? – Nie – odpowiada Zoja Ghimire, inicjatorka projektu Polski Dialog. – A jeśli chcemy zmian, włączajmy się, bądźmy widoczni.
Każdy może zabrać głos
Polski głos jest ledwo słyszalny, chociaż liczebnie bijemy na głowę każdą z mniejszości. Można nawet pokusić się o prowokacyjne stwierdzenie, że nikt szczególnie nie dba o interesy Polaków w Norwegii, a wiele z potrzeb imigrantów zarobkowych pozostaje niezauważonych.
– W praktyce możliwości komunikowania swoich potrzeb i opinii na wszystkich poziomach jest w Norwegii dużo. Mieszkańcy kraju mogą wpływać na otaczającą rzeczywistość i przedstawiać swoje sprawy oraz ewentualne potrzeby – przekonuje Zoja Ghimire. – Jednak by móc brać udział w strukturach, w sposób zrozumiały dla innych, dobrze jest poznać istniejące kanały i zrozumieć, jak ten system działa.
Z tą myślą powstał prowadzony przez Zoję projekt Polski Dialog.
Prawdopodobnie to z polskiej historii i wpisanego w nią braku zaufania do rządzących wynika niechęć Polaków do podejmowania oddolnych działań na rzecz zmian społecznych. Często jesteśmy po prostu przekonani o ich nieskuteczności. Z tymi przekonaniami osiedlamy się w różnych częściach świata, w których rzeczywistość może wyglądać zgoła inaczej. Tak jak w Norwegii.
– Demokracja w Norwegii oparta jest na uczestnictwie i dialogu, struktury umożliwiają właściwie każdemu zabranie głosu w swojej sprawie – mówi Zoja Ghimire, która prowadzi projekt Polski Dialog w ramach fundacji Różnorodność na Rynku Pracy – Stiftelsen Mangfold i Arbeidslivet (MiA). – Ważne, byśmy sami wychodzili z inicjatywą. Nie jest tak, że jesteśmy permanentnie ignorowani, ale czasem brakuje polskich reprezentantów na forach, na których dyskutuje się sprawy imigrantów i ich integrację.
Nasze problemy i nasze rozwiązania
Wyzwań, na które imigranci zarobkowi mogą natrafić, jest sporo, jak choćby trudności przy rejestracji D-numeru (tymczasowy numer identyfikacji personalnej) i stałego pobytu, dostęp do bezpłatnych kursów językowych czy wpływ na politykę imigracyjną. Emigracja i próby odnalezienia siebie w nowej kulturze dla wielu osób są dużym wyzwaniem. I samo znalezienie pracy niekoniecznie rozwiązuje sytuację. Żeby czuć się dobrze w nowym kraju, trzeba zrobić krok do przodu.
– Sytuacja Polaków w Norwegii zależy w dużej mierze od nas samych. Od tego na ile świadomie będziemy uczestniczyć w procesie adaptacji do życia w nowej kulturze i społeczeństwie, bo on się i tak odbywa – mówi Zoja Ghimire. – Natomiast im mniej włożymy wysiłku, żeby nauczyć się języka, zrozumieć kulturę i poznać się z otaczającymi nas ludźmi i ich zwyczajami, tym proces integracji będzie dla nas trudniejszy.
Polscy psychologowie pracujący w Norwegii zwracają uwagę przede wszystkim na istotne problemy adaptacyjne. Mogą one prowadzić do rosnącej frustracji, poczucia utraty kontroli nad swoją sytuacją czy nawet do trudności ze zdrowiem psychicznym. O tym mówi się mało. Jedną z głównych przyczyn bywa nieznajomość języka i za mała znajomość tutejszego systemu, przepisów, sposobu załatwiania spraw urzędowych, roli rodziców we współpracy ze szkołą itd.
– Przyjeżdżamy dobrowolnie do Norwegii, w związku z tym nie ma rządowych programów integracyjnych skierowanych do naszej grupy. A to oznacza, że każdy musi sobie sam poradzić – mówi Zoja.
Wsparciem, oprócz prywatnej sieci kontaktów, często stają się polskie stowarzyszenia działające w Norwegii. Pomagają w przybliżaniu systemu jak i w procesie integracji, a także w mierzeniu się z codziennymi wyzwaniami. Są rozproszone po całym kraju. Często to one gromadzą Polaków i mobilizują do wspólnych działań, dzięki którym jesteśmy bardziej widoczni w Norwegii.
– Osoby działające na rzecz polskiej społeczności są ważne i warto je wspierać – podkreśla Zoja i dodaje: – Ich aktywność łączy się z ogromnym wkładem wolontaryjnym. Wspólne jest też ich poczucie, że to, co robią ma znaczenie.
BeatusCras jest jedną z wielu polonijnych organizacji, działających w Norwegii. Stowarzyszenie funkcjonuje w Bergen zajmując się integracją Polonii, a od tego roku również mniejszości ukraińskiej – z większością narodową.
– Wyszłam z założenia, że chcę robić zawodowo to, co lubię. A ja zawsze lubiłam pomagać – opowiada Kamila Warciak, założycielka BeatusCras. – Widzę, jak duże jest zapotrzebowanie na pomoc. My działamy również jako alternatywa dla firm, które zdzierają z Polaków za wypisanie różnorakich wniosków.
Forum Współpracy i Dialogu
Współpraca nie jest mocną stroną organizacji polonijnych, potwierdzają to przeprowadzone badania. Dlatego projekt, któremu przewodniczy Zoja Ghimire, można śmiało nazwać unikatowym.
– Miałam poczucie, że jest potrzeba stworzenia areny do wymiany doświadczeń i wspierania się, podnoszenia kompetencji i współpracy – wspomina Zoja.
Idea założenia Forum Współpracy i Dialogu w ramach projektu Polski Dialog, powstała w 2019 roku i jest nierozłącznie związana z uczestnikami projektu. Jednym z nich jest Krzysztof Kornacki, który od lat wspiera rodaków. Jest aktywny w stowarzyszeniu modlitewnym Stella Maris w Ålesund. Pełni też funkcję męża zaufania w dużej agencji pracy. Dzięki temu ma kontakty z polskimi pracownikami w całym kraju. To właśnie on pierwszy zwrócił uwagę na zapotrzebowanie wśród Polaków na rzetelne informacje dotyczące prawa pracy, zdrowia i życia rodzinnego w Norwegii.
Inną osobą, której wkładu w powstanie Forum nie sposób pominąć, jest Aleksandra Czech – Havnerås, pracująca w Armii Zbawienia w Oslo. Na codzień zajmuje się niesieniem pomocy najbardziej potrzebującym imigrantom.
Nazwa grupy precyzyjnie określa priorytety.
– W Forum Współpracy i Dialogu chodzi o integrację ze społeczeństwem norweskim po to, by łatwiej nam było tutaj żyć – tłumaczy Zoja. – Wielokrotnie doświadczyłam otwartości ze strony norweskich władz. Często bezpośrednio do nas kierowano prośbę o konkretne propozycje rozwiązań. Warto podkreślić, jak ważne jest, by kontakt nie ograniczał się do słów o tym, jak nam jest źle.
Forum pomaga prowadzić działania, nawiązywać dialog z władzami, organizować spotkania ze specjalistami w zakresie migracji i zdrowia psychicznego. W czasie pandemii uczestnicy Forum brali aktywny udział w spotkaniach z Instytutem Zdrowia Publicznego (FHI) i dzięki temu łatwiej było dotrzeć z rzetelną informacją do Polaków i przedstawić ich wyzwania.
W odczuciu wielu działaczy polonijnych pandemia obnażyła braki w polityce integracyjnej skierowanej do imigrantów zarobkowych, również Polaków. Okazało się, że najskuteczniejszy sposób dotarcia do tych grup prowadzi przez polskie stowarzyszenia.
– To był czas, kiedy drzwi się otwierały. Pierwszą dużą dotację na działalność naszego stowarzyszenia otrzymaliśmy podczas pandemii. Właśnie wtedy zauważono potrzebę integracji – mówi Kamila w imieniu BeatusCras, które również jest w sieci organizacji polonijnych. – W tym okresie Forum odegrało kluczową rolę w nawiązywaniu kontaktów z ważnymi instytucjami, jak np. FHI. Pomogło nam w przedstawieniu wyzwań i potrzeb naszej społeczności.
Znają się długo, widzą po raz pierwszy
Spotkania uczestników Forum w czasie pandemii były możliwe jedynie poprzez platformy cyfrowe. Członkowie omawiali wyzwania pojawiające się przed Polakami i wspólnie szukali rozwiązań. Dotyczyło to na przykład trudności, jakie napotykali posiadacze D-nummeret. Wreszcie, w czerwcu 2022 roku, udało się zorganizować zjazd Forum Współpracy i Dialogu, który odbył się w Oslo. Gościem głównym wydarzenia była Nancy Herz, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Integracji. Pojawiła się okazja, by na żywo zaprezentować swoją działalność i przedstawić reprezentantce rządu najważniejsze wyzwania, jakie stoją przed Polonią.
– Myślę, że mamy trochę wspólnego. Nancy Herz jest dzieckiem imigrantów, sama przeszła drogę adaptacji do nowej kultury i społeczeństwa, a zanim dostała pracę w rządzie, aktywnie działała w sektorze pozarządowym. To kolejny wspólny element, który nas łączy – komentuje Zoja Ghimire. – Mam nadzieję, że minimum raz w roku będzie możliwość, aby się spotkać w gronie polskich organizacji, a także, że będzie przybywać zarówno stowarzyszeń jak i osób, które będą miały otwartość na to, żeby współpracować z innymi na rzecz polskiej społeczności.
Gościem zjazdu była również dr Monika Sokół-Rudowska z wykładem podsumowującym badania nad organizacjami polonijnymi. To, o czym wiedzą dobrze praktycy, pojawiło się również w wynikach badań: jednym z głównych wyzwań polskich stowarzyszeń w Norwegii jest pozyskiwanie środków na działania. Bardzo wiele pracy odbywa się na zasadzie wolontariatu. Jak wynika z analiz organizacje polonijne w Norwegii po kilku latach działalności zwykle upadają.
– Bardzo ważne jest to, żebyśmy się mieli z czego utrzymać – mówi Kamila – Wypruwamy sobie żyły, pracujemy w szerokim zakresie wolontariacko. Ludzie szybko się wypalają, bo nie udaje im się uzyskać środków.
– Dzieje się tak również dlatego, że ciężar organizacji dźwiga zazwyczaj jedna osoba, której bez wsparcia nieodzownie grozi wypalenie – tłumaczy dr Sokół-Rudowska. – Ponadto trudno o współdziałanie, a dużo łatwiej o rywalizację. Na takich filarach trudno jest budować.
Nic o nas bez nas
– Jeśli chcemy mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, to używajmy istniejących możliwości do wypowiadania swojego zdania, naświetlania naszych spraw i potrzeb – zachęca Zoja. – Moja nadzieja jest taka, że będziemy mieć silniejszą reprezentację i będziemy czynnie brać udział w debatach publicznych, będziemy częścią tego społeczeństwa, nie tylko fizycznie, ale rzeczywiście.
Więcej informacji o Polskim Dialogu znajdziesz tutaj: www.polskidialog.no oraz tu: https://www.facebook.com/PolskiDialog.no