
Testy genowe, czy molekularne?
Szczepionki są skuteczne, ale nie będą wystarczającą formą ochrony przed kolejną falą zakażeń. W pełni zaszczepionych wciąż jest mniej niż zaszczepionych, czyli to za mało, aby mówić o odporności populacyjnej.
Rozprzestrzenianie się wirusa na pewno ogranicza dobrze znana zasada DDM, czyli dystans, dezynfekcja i maseczka, a także system testowania chorych z objawami, śledzenie ich kontaktów i izolowanie zakażonych.
Standardem w diagnostyce wciąż pozostają testy molekularne RT-PCR, które wykrywają materiał genetyczny wirusa SARS-CoV-2 i diagnozują trwające zakażenie. Badanie przeprowadza się w laboratorium diagnostycznym, a czas oczekiwania na wynik to nawet kilkadziesiąt godzin.
Szybszą i tańszą alternatywą są testy antygenowe, które wykrywają specyficzne dla wirusa białka powstające w wyniku namnażania. Wynik jest dostępny już w pół godziny. Podobnie jak w przypadku testów RT-PCR materiał do badania pobiera się z nosa lub nosogardzieli.
Do tej pory uważano jednak, że testy molekularne są bardziej czułe niż antygenowe, więc za porównanie wzięli się Brytyjscy i austriaccy naukowcy porównali skuteczność dwóch rodzajów testów, na tej samej grupie pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej.
Badanie opublikowane w „The Lancet” sugeruje, że testy antygenowe z dużą dokładnością wykrywają zakażenie i mogą stanowić atrakcyjną alternatywę dla testów RT-PCR. Warunkiem jest wykonanie ich na początku infekcji i wkrótce po wystąpieniu objawów.
U 1027 osób z łagodnymi lub umiarkowanymi grypopodobnymi objawami wykonano oba rodzaje testów w celu porównania wyników. Uwzględniono wiele zmiennych, które mogą występować w warunkach rzeczywistych: zastosowano testy pięciu różnych producentów, analizy wykonywano w trzech laboratoriach, a wymazy pobierano w 20 gabinetach lekarzy pierwszego kontaktu.
W teście molekularnym 826 pacjentów otrzymało wynik pozytywny. Potem tej samej grupie wykonano test antygenowy – wynik pozytywny miało 788 osób. Tylko 38 wyników antygenowych nie potwierdziło aktywnego zakażenia.
Pozostałych 201 pacjentów otrzymało negatywny wynik testu molekularnego, a 179 z nich uzyskało taki sam rezultat w teście antygenowym. Wyniki fałszywie pozytywne w szybszym teście otrzymało 22 diagnozowanych.
Autorzy obliczyli następnie ogólną czułość i swoistość testów antygenowych.
Czułość, czyli zdolność testu do rozpoznania zakażenia, wyniosła 95,4 proc. Swoistość (im niższy odsetek fałszywie pozytywnych, tym wyższa swoistość) analizowanych testów osiągnęła poziom 89,1 proc, zatem u pacjentów, którzy mają wczesne objawy, obie metody testowania mają podobny poziom dokładności – powiedziała współautorka publikacji dr Jasmina Panovska-Griffiths z Uniwersytetu w Oksfordzie.
Autorzy sugerują, że ich wnioski mogą mieć wpływ na powstrzymywanie zakażeń. Wczesne i szybkie wykrywanie osób z infekcją za pomocą wiarygodnych testów pozwoli lepiej kontrolować pandemię COVID-19.
Wnioski z badania wskazują, że wdrożenie testów antygenowych przeprowadzanych w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej może ułatwić podejmowanie natychmiastowych decyzji klinicznych z dużą pewnością diagnostyczną.
Najnowsze komentarze